O leku na zespół Diogenesa i zachowania kompulsywne u marketerów.
Nieważne jak go nazwiesz – Data Scientist, Mistrz Danych czy po prostu obraźliwie Analityk. Ważne żebyś go miał w swoim zespole zanim zrobi to konkurencja. To lek na bardzo poważną chorobę zawodową współczesnych marketerów.
Czy my wciąż mówimy o marketingu?
O marketingu. Współczesnym. Gdzie każdy istotny kanał komunikacji jest jednocześnie źródłem danych zwrotnych, gdzie big-data pozwala zobaczyć insight którego byś się nigdy nie domyślił.
Większość z nas – marketerów – nie ma problemu z gromadzeniem danych. (Jeżeli masz z tym problem koniecznie zainteresuj się już teraz tym portalem!).
Problem ma z tym, żeby te dane zrozumieć. Podniecenie z powodu kolorowych wykresów i wysokiej szczegółowości jest dobre na początek drogi. Z czasem jednak wypadałoby dojrzeć i zastanowić się po co to wszystko.
Kolekcjonerzy
My marketerzy często cierpimy często na dwie choroby zawodowe Markeritngowy Zespół Diogenesa połączony z kompulsywne zbieractwem.
Nie dosyć, że zbieramy dane jak opętani to jeszcze mamy w nich taki nie porządek, że stajnia Augiasza to przy tym kryształy i salony.
Wstyd?
Nie. Chorób zawodowych nie trzeba się wstydzić. Choroby zawodowe trzeba leczyć. Lekarstwem na tę chorobę jest Data Scientist. Człowiek o rzadko spotkanych umiejętnościach, który potrafi zrobić to co Herakles tylko lepiej. Zamiast wszytko wyrzucić – wszystko zutylizuje, poukłada, zorganizuje, spojrzy z wielu punktów widzenia, wyciągnie wnioski dotyczące struktury i na koniec opowie Ci historię których nie znałeś. A powinieneś je znać, bo są to historie o twoich klientach.
Do rzeczy
Wyobraź sobie człowieka który potrafi zarabiać przed trzydziestką 300 000 dolarów rocznie za siedzenie przy komputerze i nie jest prezesem. To najpewniej będzie Mistrz Danych, a może bardziej Data Scientists, bo o tym poziomie zarobków w Polsce jeszcze nie słyszałem.
Data Scientist został przez Harvard Bussines Review nazwany najseksowniejszym zawodem XXI wieku. Nie tylko z powodu zarobków ale także dlatego, że do 2018 roku będzie w samym USA brakowało blisko 200 000 ludzi o takiej specjalności.
Kompetencje? Tak, szerokie. Znajomość biznesu w tym trendów, mikro i makro ekonomicznych cykli ale także matematyki i statystyki. Oprócz tego programowania przynajmniej w 2-3 językach w tym Java, Python, C++ lub C+. Znajomość baz danych i – żeby utrudnić – umiejętność tworzenia efektownych i efektywnych w przekazywaniu informacji wykresów i animacji. Poniżej więcej szczegółów:
Teraz rozumiesz?
Jednorożce. Myślę, z całym szacunkiem do Chief Markeitng Technologists, że to jeszcze bardziej unikalny gatunek jednorożców niż CMT.
Czy ktoś to już robi?
Zamiast komentarza poniższy screenshot.
526 otwartych wakatów. Amazon wie co robi. Dzięki temu buduje przewagę.
Jak zacząć?
Znaleźć alfę i omegę w jednej osobie będzie trochę trudne. Najlepiej stworzyć powoli zespół wielofunkcyjny, chętny do tego żeby się uczyć. Dzięki temu kompetencje będą trwalsze i łatwiejsze do ewentualnej podmiany.
Podsumowanie
Realnie posiadanie zespołu czy nawet jednej osoby którą można z powodzeniem nazwać Mistrzem Danych jest bardzo dużym postępem w stosunku do konkurencji. Wbrew pozorom są to bardzo nowe kompetencje w marketingu i nie należy oczekiwać, żeby nastąpiła szybka asymilacja tego typu talentów do działów marketingu. Im wcześniej zaczniemy to robić – tym lepiej.