Kochaj albo rzuć czyli miłość w startupie

Będzie o miłości w zespołach. Bowiem z perspektywy startupu ludzie dzielą się na dwie grupy: z jednymi jesteś pewien finału, a z drugimi nie. Z kim chciałbyś pracować? Oczywiście z tymi drugimi.

Kiedy rodzi się start-up, za Twoimi plecami zbiera się sąd i bez zastanowienia wydaje na niego wyrok śmierci. Musisz znaleźć zespół, który razem z Tobą dokona rzeczy niemożliwej i go ocali. Brzmi jak scenariusz gry. Warto w nią być dobrym, bo  startu-upy są nieskończonym źródłem czystej innowacyjności i szans biznesowych. Dodatkowo dla takiego kraju jak nasz, innowacje to jedyna szansa na sukces.

O ile w przypadku istniejących firm zrekrutowanie przeciętnego pracownika nie zakończy Twojej przygody z biznesem (w wielu organizacjach będzie uznane za sukces), o tyle w przypadku start-upów, nieidealny współpracownik jest jak bomba.

Proces rekrutacji przypomina mi scenę z filmu Moneyball (2011), w której selekcjonerzy – niczym średniowieczne wiedźmy – “udają że wiedzą”, wróżąc zawodnikom przyszłość z kształtu ich brwi. Trzeba zawsze pamiętać, że doświadczenie rekrutera zmniejsza co prawda szansę porażki, ale nie gwarantuje sukcesu. Osobiście ubolewam, że nie ma dostępnych prostych i szybkich testów psychologicznych, które określają nasilenie pewnych wartościowych cech. Jestem pewien, że jest to wykonalne i byłoby bardzo użyteczne. Tymczasem trzeba grać według starych reguł.

Czego szukać?

Wiara.  Tkwi w umyśle jak kilkuset tonowy głaz. Jest nie do ruszenia i skutecznie opiera się logice. Tacy ludzie nie będą szczędzić przysłowiowej krwi i potu, by dokonać prawie niemożliwego. Szukaj takich, którzy wierzą w to co Ty wierzysz. Jak sprawdzić czy potrafią wierzyć? Zapytaj w co uwierzyli ostatnio, a potem wyraź niedowierzanie. Jeżeli pojawi się tsunami to znaczy, że znalazłeś.

Twórczość. Omijaj szerokim łukiem ludzi, dla których jedyną motywacją są pieniądze. Ludzie z którymi współpracujesz, muszą czerpać satysfakcję przede wszystkim z tworzenia nowych wyjątkowych rzeczy. Startup to inwestycja wysokiego ryzyka,  ktoś kogo kręcą tylko pieniądze, szybko się wypali i zmarnuje tylko Twój czas.

Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy – to zdanie powtarzają wszyscy tylko dlatego, że łatwo je zapamiętać. Gorzej ze zrozumieniem.  Dlatego testuj wyobraźnię, a nie pytaj o nią. Wyobraźnia pozwala wybiec znacznie dalej niż pozwala na to wiedza i doświadczenie.  W przypadku start-up to element kluczowy, bo gdy Wiedza bezradnie stoi pośrodku drogi, Wyobraźnia dopiero się rozpędza.

Entuzjazm to dziecko wiary i wyobraźni. Kto nie ma entuzjazmu, temu brakuje albo wiary albo wyobraźni. Unikaj malkontentów, są jak zaraza.

Ciekawość świata. Nie myl ciekawości świata z wiedzą! W naszej kulturze, kulturze samodzielnego kucia na blachę, spotkasz całą masę jajogłowych, który uczynili z nauki swój schron. To betony, których należy unikać. Szukaj takich, którzy czytają wszystko co im wpadnie do ręki, oglądają wszystko co zobaczą. Tacy gromadzą wiedzę o wszystkim, łączą potem w głowach fakty, które dla innych są odległe plus i minus. Ci ludzie wniosą do Twojej firmy koła ratunkowe w postaci twórczych rozwiązań. Ktoś interesuje się muzyką, filmem, teatrem albo fizyką? Zapytaj co ostatnio przeczytał albo usłyszał w tych tematach, oprócz gotowych recenzji lub frazesów, które pomagają mu się lansować wśród znajomych? Daj się zaskoczyć.

Proaktywność. Słowo wyjęte żywcem ze świata korporacji. Jedno z nielicznych, które lubię i szanuję. Jeżeli podczas rozmowy ktoś przejmuje inicjatywę, ciągnie opowieść, która zacząłeś to dobry znak. Proaktywność jest niezbędna, bo w start-up nikt nikogo nie będzie pilnował. Liczy się samodzielność nie tylko w osiąganiu celów ale także w ich wyznaczaniu.

Transgresyjność. Zapytaj kandydata czy kiedykolwiek pracował nad czymś dłużej niż powinien, tylko po to by doprowadzić do do absolutnej perfekcji. Jeżeli poda przykład, a na koniec opowie Ci czego się nauczył dzięki temu to masz kandydata. Szukasz hackerów – ludzi, którzy czerpią przyjemność w pokonywaniu barier. Tacy wycisną z każdego narzędzia wszystko, potem jeszcze trochę, a na końcu go udoskonalą.

Networking czyli skutecznośc społeczna. Nie można przecenić networkingu czyli sieci kontaktów, której posiadaczem jest Twój potencjalny partner biznesowy . Moim zdaniem nie jest to kluczowe, bo developer nie musi być urodzonym sprzedawcą (może nawet lepiej, że nie jest), ale nawet jemu pomaga to rozwiązywać problemy lub wyrabiać relacje firmy z otoczeniem.

Wszystkie powyższe cechy występują razem bardzo rzadko. Zgodnie z zasadą rozkładu normalnego to zaledwie procentowy ułamek społeczeństwa. Reszta lubi rutynę, bezpieczeństwo, wygodę i ubite trakty. Do tego część z nich nawet ocenia się wyżej niż powinna.  Przeciętność rządzi z natury rzeczy, więc się przygotuj, bo nie będzie łatwo.

Po co to wszystko? Otóż każda osoba zaangażowana w startup musi mieć na tyle wyobraźni, by zobaczyć realną przyszłość firmy najlepiej w ujęciu globalnym, a potem w nią uwierzyć.  Konieczna jest też samodzielność, by potrafić przejąć całkowitą inicjatywę na swoim polu – samodzielnie wyznaczać cele pośrednie i je realizować. Transgresyjność umożliwia robienie rzeczy lepiej niż od innych, co jest szczególnie ważne, bo każda drobna innowacja i udoskonalenie wprowadza przewagę rynkową. Networking może zmienić bieg rzeczy – w końcu biznes to kupa ludzi!

Podsumowując: start-up to bardzo zaborcza kochanka. Tutaj nie ma tylko szanowania, lubienia czy przyjaźni. Piłka jest krótka: kochaj albo rzuć! Współpracując z tymi, którzy kochają to co robią masz szansę na sukces, z pozostałymi masz pewność… porażki. Trzymaj się tych drugich. Powodzenia.


Opublikowano

w

przez