Generacja Y nakręci innowacje?

Czy lenistwo może stymulować kreatywność i innowacje?

Zagadka: jak rozróżnić przedstawiciela generacji X od generacji Y? Dać im zadanie. X zacznie pracować, a Y zapyta po co?

Generacja Y?

O generacji Y można długo opowiadać. Stworzyła ją technologia. Wychowali się w świecie komórek, internetu a co młodsi nie pamiętają świata bez serwisów społecznościowych. Są dobrze wykształceni i pewni siebie, świetnie radzą sobie z nowymi technologiami, nie respektują hierarchii ale szanują autorytety, o ile wypowiadają się oni w kwestiach w których są autorytetami.

Wszystko kwestionują. Najprostsze zadanie, które X wykona zanim zdąży się zastanowić, Y będzie kwestionował tak długo, aż nie dowie po co ma to robić. Są podłączeni do świata. Zanim skończyli 18-lat usłyszeli setki alternatywnych idei i filozofii, dlatego mają dystans do  indoktrynacji i prania mózgu. Masowe motywowanie w ich przypadku się nie sprawdza. Wszystko musi być personalne.  W efekcie do szału doprowadza ich korporacyjny bełkot o wartościach firmy. Jasno deklarują, że zamiast poklepywania po plecach, uścisków dłoni i dyplomów wolą realne wynagrodzenie.

Chcą pracować o ile czują, że praca ich rozwija i – mówiąc ich językiem – daje im +10 do możliwości. Mają wstręt do lojalności, dlatego firmy muszą dbać w szczególności o to by z niej nie odeszli. Bardziej interesuje ich praca zadaniowa niż siedzenie od, do. Nie chcą być traktowani jak mebel, jeżeli nie muszą siedzieć w biurze z bardzo konkretnych powodów, chcą pracować on-line.

Na nic nie chcą czekać, wszystko chcą mieć podane natychmiast, uważając, że skoro Google może szybko, to pracodawca także. Dresscode mają swój, i jeżeli nie jest to absolutnie uzasadnione, wolą przychodzić do pracy w klapkach. Doskonale radzą sobie ze składaniem istniejących rozwiązań w większe całości. Pomimo tego nie potrafią improwizować. Chcą być prowadzeni za rękę, mieć wyznaczone jasno i precyzyjnie cele, nie lubią marnowania ich pracy.

Znakomita większość osób z tego pokolenia długo mieszka z rodzicami i skupia się na swoich potrzebach. Uważają, że skoro potrafią je zaspokoić, to mogą wszystko i dlatego żądają za swoją pracę wysokiego wynagrodzenia. Źle reagują na negatywny feedback. Trzeba im wszystko długo i wielokrotnie tłumaczyć, a przede wszystkim dawać im zadania, które będą dla nich fascynujące, by nie musieli się zmuszać do pracy. Jeżeli zadanie jest nudne, bo generyczne, to należy bardzo dobrze uzasadnić dlaczego akurat on/ona musi je wykonać.

Mówić krótko: generacja Y wnosi swoim wychowaniem wiele dobrego do świata korporacji, które nagle w obliczu narastającej fali indywiduów, musi się reformować. Jeżeli więc zobaczysz w biurze zjeżdżalnie, salę relaksacyjną, gamingową to jest to po części zasługa pokolenia Y. Jednocześnie – jak się łatwo domyślić –  są udręką dla managerów , którzy miewają  wrażenie, że zamiast samodzielnych, zaangażowanych, żądnych sukcesu rekinów, mają do czynienia z bezradnymi dziećmi, które zamiast pracować najchętniej siedzieliby przed PS i Facebook. Generacja X dostaje gęsiej skórki, na samą myśl o tym, że jakiś pseudo-hipis w klapkach może wejść w strukturę organizacji i panoszyć się po biurowcach, które wyrosły dzięki ich wieloletniej pracy i poświęceniu. Oto co zrobiła technologia: stworzyła w ciągu 10 lat różnice pokoleniową, która dawniej zabrałaby dziesiątki lat.

Skąd  tyle hałasu o tych młodych ludzi? Ponieważ masowo wchodzą na rynek pracy, a korporacje, które u źródeł były fabrykami, są nimi nadal. Super-skomplikowana struktura, w której człowiek jest z natury rzeczy tylko trybikiem, jest dla generacji Y strukturą kompletnie obcą. Tracą w niej swoją tożsamość, a ich praca znika gdzieś w czeluściach nieskończonej machiny korporacyjnej. To odbiera im sens pracy i po części życia. Wolą założyć własny biznes albo pracować jako freelancer i mieć wpływ na to co robią oraz kiedy i jak dochodzą do celów. W ostatnich badaniach prowadzonych przez Facebooka, w której udział wzięło blisko 4 miliony ludzi, wykazały że tylko 7% z nich pracuje dla firm z Fortune 500. Wiele przemawia za tym, że około 2025 roku, kiedy generacja Y będzie stanowiła około 70% pracujących, wiele z tych firm nie będzie już istniało, o ile się nie dostosują. To rodzi niepokój w wielu organizacjach.

Gdy to piszę, przypomina mi się komentarz przedstawiciela generacja X o generacji Y, który znalazłem na jednym z blogów. Jego wypowiedź była bardzo zastanawiająca i brzmiała mniej więcej tak: 40 lat temu byłem przedstawicielem dzieci kwiatów. Wywróciliśmy wszystkie wartości do góry nogami. Było nas wystarczająco dużo, by zmienić wszystko. Ceniliśmy wolną miłość, swobodę i dobrą zabawę. To co czuliśmy było ważniejsze od wszystkiego innego. Ubieraliśmy i zachowywaliśmy się w sposób, który byłby nie do pomyślenia dla naszych rodziców.  Byliśmy przekonani, że zmienimy świat. Nagle zdążyło się coś dziwnego. Żona, dzieci i kredyt na dom. Okazało się, że garnitur jest całkiem wygodny. Jeszcze przez chwilę żyłem złudzeniami, że jestem hipisem, po czym wszyscy staliśmy się jednymi z najbardziej zaciętych, ambitnych, krwiożerczych pokoleń – generacją X – która potrafiła pracować 16 godzin 7 dni w  tygodniu, mieszać życie prywatne z pracą, a pracę z życiem prywatnym. Praca i sukces były dla nas wszystkim. Generacja X powstałą z generacji dzieci kwiatów. Nie wiem jak to się stało. Wiem tylko, że to całe gadanie o generacji Y, generacji rozlezionych maminsynków, może się skończyć gdy wezmą na siebie odpowiedzialność za rodzinę, dzieci i podejmą decyzję o kredycie. Znikną niczym motyle – będziemy ich pięknie wspominać. Boję się tylko co z nich powstanie, skoro z nas powstała generacja X.

Niezależnie od tego czy przepowiednia byłego hippisa będzie czy też nie będzie prawdziwa, należy pamiętać o tym, że generację Y stworzyła technologia, a technologia jest jednym z podstawowych tworzyw współczesnego świata. Prawdopodobnie więc, generacja Y zostawi po sobie znacznie głębszy ślad, niż tylko uśmiech.

Generacja Y nie jest jednolita
Każdy kraj i region kształtuje ją inaczej. Wiele osób urodzonych w między 1980-2000 rokiem, to osoby łączące samodzielność i determinację pokolenia X z kreatywnością i doskonałą znajomości technologii, charakterystyczną dla pokolenia Y – z punktu wiedzenia pracodawcy (i nie tylko) to idealny miks. Początkowy opis to opis przedstawicieli generacji Y “czystej gatunkowo” i – co należy zaznaczyć – generacji jak najbardziej istniejącej.

Czy generacja Y jest kreatywna i generuje innowacje?

Czytając wprowadzenia, ciśnie się na usta pytanie: a czy woda jest mokra? Przecież to pokolenie jest wręcz stworzone do tego by być kreatywnym i dostarczać innowacji. Są otwarci, myślą odrębnie, nie boją się kwestionować istniejących rozwiązań, podchodzą do problemów emocjonalnie i chcą aby ich praca miała impakt na organizacje i świat wokół nic. Czego chcieć więcej? Czy to nie jest kwintesencja tego co nazywamy kreatywnym potencjałem ?

Tak! To jest właśnie to co nazywamy kreatywnym potencjałem.

Przeszukując zarówno naukowe jak i nienaukowe źródła, w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie czy aby na pewno generacja Y jest kreatywna, nasuwa mi się następujące podsumowanie:

Generacja Y doskonale radzi sobie ze składaniem istniejących rzeczy. Szybko je znajduje, szybko je składa i potrafi dobudować do tego wartość dodaną. Przypomina to zabawę klockami. Możesz być bardzo kreatywny tworząc z nich różne rzeczy, ale nie znaczy to że stworzysz klocki.  To wymagałoby  innowacyjności, a więc pracy w środowisku o dużym poziomie niepewności, umiejętności improwizacji, testowania, wyciągania nauki z porażek, masy zaangażowania, determinacji w dążeniu do celu  i współpracy w zespole  – co składa się na dwa słowa: ciężka praca.

Tymczasem wyobraźmy sobie pokolenie leni, których utrzymują rodzice. Nie kwapią się do pracy, lubią zabawę i spędzanie czasu na różnorakich rozrywkach. To zrozumiałe. Co robi leń? Myśli jak robić mało i potrafi w tej kwestii być kreatywny. Co kręci lenia? To co go w danym momencie fascynuje i cieszy. Czy jest skłonny do pracy? Tak, o ile będzie dobrze płatna i dostatecznie inspirująca, by wyrwać go od rozrywek. Czy będzie wykonywał zadania? Tak, ale trzeba mu wszystko przygotować, wytłumaczyć, zachęcić, wykazać zrozumienie dla jego popołudniowej drzemki i siłowni w środku dnia roboczego. Czy leń jest gotowy do tego, by wykonać dodatkową pracę? Tak, ale to będzie okupione strasznym poczuciem krzywdy i musi zostać natychmiast wynagrodzone.

Widzicie cechy wspólne? Niektórzy uważają, że jest ich więcej niż potrzeba, by nazwać to pokolenie pokoleniem leni. Wydaje się, że to lenistwo jest motorem kreatywność dla generacji Y.

Podsumowując, generacja jest kreatywna, ale nie koniecznie jest zdolna do innowacji. Niekoniecznie jest tutaj słowem kluczem, bo jak napisałem jest to bardzo zróżnicowana grupa ludzi. Są w śród nich typowi “hardworkerzy” z wizją i naturalnym dla tego pokolenia dużym potencjale kreatywnym. Generacja Y budzi u mnie ambiwalentne emocje. Lubię ich za kreatywność, za to jaki wpływ wywierają na firmy i za zupełnie nowy model podejścia do pracy. Nie lubię zaś braku zaangażowania i  samodzielności gdy przychodzi im realizować cele, które nie budzą w nich pasji.


Opublikowano

w

przez