Podczas przetargu marketer wyciska agencję jak cytrynę, ale też to marketer musi ten sok wypić. Przeczytaj jak zmienić to stresogenne i nieefektywne wydarzenie w prosty i efektywny proces.
Przetarg jest rutyną?
Tak. Przetargi są rutyną. Całość odbywa się w dosyć „staroświecki” sposób i pochłania masę energii po obydwu stronach. Do tego cały ten proces jest – moim zdaniem – mało efektywny. Docieramy z zapytaniem do 2-3 agencji, które przynoszą po 2-3 pomysły z czego często jeden ledwo się wybroni. Często na spotkanie jedzie się kilkadziesiąt albo i kilkaset kilometrów całą duża grupą, zajmuje to cały dzień i jest w dużej mierze ruletką. Koszty, koszty i jeszcze raz koszty. Z punktu widzenia marketera jest to także bardzo angażujące, a do tego nie gwarantuje że zaproszone agencje będą w stanie dostarczyć ciekawych pomysłów – co zresztą często jest największym problemem marketerów.
Potrzeba matką wynalazku
Jako, że znajdowałem się w tym procesie po obydwu stronach – zarówno tych którzy jadą na drugi koniec Polski, żeby zaprezentować stworzone w pocie czoła pomysły jak i tych którzy te agencje przyjmowali – postanowiłem ten proces (oczywiście) zautomatyzować.
Innymi słowy zwiększyć zasięg briefu, dopuścić do przetargu agencje i ludzi którzy w normalnym trybie nigdy by się do tego przetargu nie dostali, zobaczyć nie 9 a 30-50 albo 100 pomysłów. Wybrać ten najciekawszy i dopiero wtedy zaprosić agencje do ich realizacji czy szerszego przedstawienia konceptów.
Ileż zaoszczędzonego czasu! Jaka ilość pomysłów. O ile szybciej, o ile sprawniej o ile bardziej efektywnie.
Platforma przetargowo-konkursowa
Nosząc w sobie ten marketersko-reklamiarski insight, postanowiłem stworzyć platformę która pozwala przeprowadzić cały proces briefiengu, generowania pomysłów oraz jego wyboru w automatyczny i zdalny sposób.
Z jednej strony agencje które mogą przy ułamku kosztów brać udział w kilkunastu przetargach jednocześnie, a z drugiej strony marketerzy, którzy mogą ocenić kilkadziesiąt pomysłów za każdym razem.
Początkujący freelancer ma takie same szanse jak znana agencja. Wszystko to dla rozrywki ubrane w grywalizację.
IDERIA – liczy się pomysł
Tak powstała IDERIA, a sam serwis wystartuje w ciągu kilku tygodni.
Serdecznie wszystkich zapraszam :).
Komentarze
2 odpowiedzi na „Przetarg kreatywny czyli wyciskanie cytryny”
Koszty dojazdu do Klienta to zazwyczaj ułamek kosztów przygotowania całej prezentacji liczonych w osobogodzinach, dlatego będzie to duuuuuuże wyzwanie żeby przekonać agencje reklamowe do korzystania z takiej platformy. Zwłaszcza że w przypadku całościowych koncepcji kreatywnych równie ważne jak ładne obrazki jest możliwość opowiedzenia o nich Klientowi na bezpośrednim spotkaniu.
Poza tym mało która agencja chce startować w przetargach, w których rywalizuje się z nawet kilkunastoma podmiotami (nie mówiąc już o liczbie „kilkudziesięciu” agencji). Takie ilościowe podejście bardziej przypomina mi „konkursy” na logotypy miast, w których startują głównie studenci ASP.
PS. Sugeruję lepsze zabezpieczenie hasła do wersji beta serwisu (a sądząc po obecnym stanie prac to raczej wersja „alpha”) – znalezienie aktualnego zajęło mi około 10 sek…
Zazwyczaj znakomita część kosztów przygotowania przetargu jest związana z przygotowaniem samej prezentacji, obrazków i całego anturażu sprzedażowego, włączając w to oczywiście przyjazd kilkuosobowej drużyny. Opisanie słowem samego pomysłu to ułamek tego czasu. Tymczasem w mojej opinii, właśnie ten opis jest dla doświadczonego marketera wystarczającym materiałem do tego, by podjąć decyzję „tak jestem zainteresowany” lub „nie nie jestem zainteresowany”. Bardzo często prezentacja agencji jest 10x lepsza niż pomysł który prezentują. Finalnie widać, że włożyli masę czasu w formę ale treść zawiodła. Wartość którą ten serwis może dodać to sprowadzenie ozdobnego procesu, do szybkiej decyzji. To czy serwis będzie przydatny dla marketerów / agencji pokaże czas – jak zwykle bywa w tego typu projektach :). Teraz tak naprawdę trudno to przewidzieć. Oczywiście gratuluję świetnego czasu!