Wystraszony pracownik to nie pracownik

Czy efektywny pracownik to taki, który wziął solidny kredyt, zarabia dokładnie tyle by przeżyć, ma 3 dzieci i jest jedynym żywicielem rodziny?  Mam co do tego poważne wątpliwości – przeczytaj dlaczego.

Lęk idzie w parze z lojalnością

W wielu firmach z którymi miałem do czynienia, wcześniej czy później słyszało się zdanie, że najlepszy pracownik to taki, który wziął na siebie ogromną odpowiedzialność za utrzymanie licznej rodziny i dołożył do tego wieloletni kredyt albo najlepiej dwa. Idealnie jeżeli zarabia w sam raz tyle żeby przeżyć na jako takim poziomie, ale już nie odłożyć – kto odkłada ten buduje sobie poczucie bezpieczeństwa, a w tym modelu nie o to chodzi.  Ktoś taki jest lojalny, oddany i pracowity. W nawiasie: posłuszny i zmotywowany. Wprost: w potrzasku.

Na pierwszy rzut oka, taki model może wydawać się sensowny.  Jednak przy bliższym zastanowieniu, z punktu widzenia rozwoju firmy, budzi co najmniej poważne wątpliwości.

Podoba Ci się ten post? Polub go, by przeczytać całość   [like-gate]

Popijanie lęku strachem

Wyobraź sobie człowieka, który nie może popełnić żadnego błędu.  Czy ktoś taki idzie śmiało do przodu patrząc przed siebie, czy raczej drobi kroczki  i patrzy pod nogi? Czy ktoś taki zejdzie z utartej ścieżki? Raczej nie, bo może panować nad ryzykiem tylko na utartych szlakach. Czy w miarę czasu ktoś taki nabiera pewności siebie i pewny siebie pruje do przodu patrząc przeznaczeniu w oczy? Raczej nie, bo logika emocji jest nieco inna: skoro ostrożność pozwoliła mi przetrwać, to znaczy że powinienem się jej trzymać i wejść na kolejne poziomy życiowego BHP.  Niestety im dalej w las, tym więcej drzew. Im więcej ostrożności tym większy strach. Im większy strach tym większa ostrożność. W pewnym momencie liczba mechanizmów zachowawczych jest tak wielka, że całość  zaczyna zapadać się pod swoją własną grawitacją. Strach napędza ostrożność, a ostrożność strach i tak w kółko. Ktoś taki już nie drobi kroczków ale zaczyna iść na czworakach i powoli kiełkuje w jego głowie genialna myśl o tym by się po prostu zatrzymać. Trwanie w jednym miejscu jest najbezpieczniejsze. Trzeba tylko zejść z trasy, żeby ktoś mnie nie potrącił, a potem nie zauważył i tak sobie na spokojnie przetrwam aż do końca – czymkolwiek by ten koniec nie był.

Siła lęku jest ogromna – paraliżująca. Jedynym motywatorem do działania jest jeszcze większy strach. To właśnie ten mechanizm budzi u niektórych managerów niezdrowy dreszczyk zadowolenia – pełnia władzy przy minimum wysiłku.

W mojej firmie ten model działa

Niezależnie od tego czy prowadzisz firmę “ukwiał” czyli tkwisz, jesz i trwasz, czy też firmę “rekin” i atakujesz wszystkie nowe okazje – potrzebujesz ludzi oddanych, zaufanych, pracowitych, zdolnych. To jednak nie wszystko. Potrzebujesz także ludzi kreatywnych, pomysłowych o innowacyjnym podejściu.

Dlaczego to ostatnie? Jak zawsze z tych samych powodów: firma żeby się rozwijać potrzebuje ludzi myślących inaczej niż inni.

Puenta zbliża się wielkimi krokami, bo zasada innowacyjności i kreatywności jest bardzo prosta i powtarzana jak mantra: człowiek musi móc popełniać błędy, żeby mógł być innowacyjny i kreatywny. Musi czuć się bezpiecznie.

Jak pasuje Ci lojalny, pracowity, skoro do poświęceń ale także wylękniony pracownik do tego modelu? Bardzo słabo, jeżeli w ogóle.

Marchewka zamiast kijka

Jeżeli masz pracownika, który nosi wziął na siebie dużą odpowiedzialność w życiu prywatnym, zamiast pogłębiać jego lęk, powinieneś zadbać o to by poczuł się bezpiecznie. To gwarantuje ten sam lub nawet większy poziom zaangażowania niż lęk. Motywowanie pozytywne odblokowuje drugą część układanki: kreatywność i innowacyjność.

Akceptuj upadki. Twoi ludzie muszą podejmować próby, ponosić porażki, wstawać i iść dalej. Wszystko po to by tworzyć wartość, której potrzebujesz.

 [/like-gate]


Opublikowano

w

przez