Dashboardy czyli narzędzia marketingowe

Czy istnieją specyficzne, typowe narzędzie marketingowe w tym obszarze? 

Firm oferujących bardzo dojrzałe systemy do wizualizacji danych jest całe mnóstwo. Problem polega na tym, że „uroda” i „użyteczność” tych narzędzi to ta najłatwiejsza część układanki.

Pomijając już kwestie techniczne (czyli jak połączyć jedno narzędzie z drugim, bo to akurat załatwi nam przeciętny dział IT) problemem marketerów nie jest umiejętność wizualizowania danych ale ich zebrania, uporządkowania, często także zrozumienia co do czego podpiąć.

Dashboardy to narzędzia marketingowe dla prawdziwych ROMI-marketerów

Marketerzy toną w danych. Ręczne zbieranie czy ćwierć zautomatyzowany proces zasysania danych z modułów analitycznych poszczególnych narzędzi (np. GA, FB, Twitter, etc.) i wklejanie ich do prezentacji albo przepisywanie do Excela jest bardzo delikatnie mówiąc marnowaniem czasu i zniechęcaniem do przychodzenia do pracy.

Automatyzacja takich rzeczy to podstawowa kwestia do rozwiązania. Przypomina mi się anegdota, którą opowiedział mi znajomy, który usłyszał to od kolegi który prowadził kursy Excela dla starszych Pań i Panów z urzędów i firm państwowych. W pewnym momencie jedna z kobiet rozpłakała się rzewnie. Okazało się, że w pracy kazali jej używać Excela ale niczego nie nauczyli. Więc używała. Dodawanie robiła tak jak dawniej na kalkulatorze, a potem wpisywała wynik do komórek w XLS. Odkrycie, że można to wszystko zautomatyzować było tak potężnym przeżyciem, uwolnieniem od bezsensu pracy i nagromadzonego żalu do szefa (który pewnie też nie wiedział co to XLS ale kazali to kazał) że się kobieta zwyczajnie popłakała.

Nie wiem czy współczesne rozwiązania w  do raportowania, analizowania i wizualizacji danych doprowadzą marketerów do rzewnego płaczu – byłby to niezły temat na reklamę dla tego typu usług – ale z pewnością dobrze wdrożona wprowadzi ulgę i zwiększy produktywność zespołów.

Na czym więc polega zaleta dedykowanych dashboardów dla marketingu?

Przede wszystkim takich rozwiązań nie ma wiele. Jeżeli zaś już są, są bardzo obiecujące. Z jednej strony są to dashboardy projektowane przez marketerów dla marketerów, często zamiast mało interesujących szczegółów nastawione są na prezentację danych z punktu widzenia kliento-centrycznego, czyli oprócz tego że można zobaczyć klasyczną już „ilość lajków” to przede wszystkim można zobaczyć jak na poszczególnych etapach przesuwania się klienta w lejku zakupowym, wpływają poszczególne kanały, które kampanie reklamowe przyniosły największą konwersję, a które najmniejszą. Tego typu rozwiązania mają także to do siebie, że rozumieją to, że dane w marketingu są niekonsystentnie nazywane, prezentują sobą różne typy danych, pochodzą z różnych kanałów.

W mojej opinii najlepiej wytłumaczyła ten problem firma Beckon. Otóż należy pamiętać, że standardowe systemy do wizualizacji danych przerzucą na Twoje barki największy wysiłek, nie dorzucając od siebie żadnego wartościowego know-how. W takim wypadku będziesz musiał po kolei zajmować się:

  • zidentyfikować a następnie wyekstrahować dane z wszystkich systemów, które są wykorzystywane w marketingu
  • zdecydować które dane powinny zostać wykorzystane, a które nie
  • nazwać je odpowiednie, ujednolicając to co posiada różną nazwę, a oznacza to samo
  • ujednolicić przedziały czasu, jako że niektóre dane są codziennie, a inne co miesiąc lub kwartał
  • rozróżnić metryki taktyczne od strategicznych
  • rozróżnić media płatne od naturalnych

Przykładowi dostawcy dashboardów: Domo, Beckon, Klipfolio, Origami logic, Simply measured, Sumall, Tableau.

O marketingowych dashboardach pisałem także w artykule o Świętym Graalu markeitngu, ale także nowoczesnej prezentacji danych.


Opublikowano

w

przez