Marketing jest zbyt zajęty pracą, żeby myśleć

_ o strategii, mierzeniu czy organizacji. I co z tym zrobisz, szefie firmy? 

 

Szefie, wiem co chcesz osiągnąć 

Sprawa jest prosta. Zatrudniłeś marketera. Nawet kilku. 

Nie wymagasz od nich wiele. Raptem dwóch rzeczy ale w zamian oczekiwałbyś, że zrobią je porządnie.

Po pierwsze: chcesz, żeby wykorzystali swoją wiedzę i sprawnie produkowali „efekt wow”. Od tego są, za to im płacisz.

Druga drugie.  W związku z tym, że „wow” nie zajmie im całego etatu – co jest oczywiste – to wolne przebiegi powinni przeznaczyć na poukładanie tego marketingowego bajzlu i pomierzyć wszystko jak należy.

Chciałbyś jeszcze dodać jedną oczywistą rzecz, tak dla porządku:  „efekt wow” ma generować zysk. 

Plan jest prosty. Ja go rozumiem. 

Mam tylko jedno pytanie.

Dlaczego to nie działa? 

Pierwsza myśl: niewłaściwi ludzie, trzeba ich zmienić.

Druga myśl: niewłaściwi ludzie, trzeba ich koniecznie zmienić.

Trzecia myśl: zmieniam ludzi.

Rekrutujemy nowych. Nowi pracują. Świetnie.

Po chwili wraca jednak pytanie:

Co tu poszło nie tak?

Wziąłeś paru szeregowych żołnierzy, zrzuciłeś ich na tyłach wroga, strzepnąłeś ręcę i powiedziałeś, no, marketing zrobiony to teraz wracam do innej roboty.

To się stało.

Bez wywiadu, bez wsparcia, bez planu, bez strategii z jednym celem: wygraj wojnę o nowych klientów.

Szeregowi starają się przeżyć pod ostrzałem wroga i oczekiwań z bazy. Skoncentrowani na przedzieraniu się z punktu A do punktu B, nie mają czasu nawet na to, żeby się zastanowić co będzie pod koniec dnia, a Ty wymagasz, żeby rysowali plan, strategię, a najlepiej wygrali wojnę.

Jeżeli spojrzysz na to w ten sposób, to czy to ma sens? Chyba wątły, prawda?

No ale co, mam sztab ludzi zatrudniać?

Problem z działami marketingu, które są organizowane przez amatorów jest zazwyczaj taki, że amatorzy myślą, że marketing to reklama. Dlatego pierwsze co robią to zatrudniają kogoś kto fizycznie tę reklamę realizuje.

Tak na pokładzie lądują różnej maści specjaliści od SEO, Adsów i różnego rodzaju, graficy bawiący się w uxa, etc.

Oni myślą, że Ty wiesz co robisz zlecając co chwilę nowe zadania, a Ty myślisz, że Oni wiedzą co robią je przyjmując.

Nie wyrabiają, więc proszę o nowych ludzi. Ty ich zatrudniasz i szlak cię trafia, bo jest jak było tylko bardziej, a przecież miało być lepiej.

Po prostu źle zacząłeś.

Zacząłeś od specjalistów. Od szeregowych żołnierzy.

Innymi słowy wybrałeś złą ścieżkę. Miałą być zielona, a wyszła czarna z ostrzeżeniem.

Owszem, Szefie, można iść czarną ale trzeba być starym marketingowym psem wojny, żeby tym potem zarządzić. Ty nim nie jesteś.

I tak znalazłeś się tam gdzie jesteś. Sam wiesz gdzie.

Zacznij od góry

Zatrudnij marketera z krwi i kości, a nie specjalistę. Niech uprawia outsourcing, koncentrując się na sensie tego co robi a nie na tym, żeby to robić.

Gdy operacje się rozrosną i widoczność nie będzie dobra, zatrudnij człowieka od zarządzania marketingiem – szefa marketingu operacyjnego.

Potem dopiero zatrudniaj specjalistów, ale to tylko wtedy gdy z analiz wyjdzie, że taniej, efektywnej jest mieć kogoś na pokładzie niż płacić zewnętrznej agencji.

Wtedy będziesz mógł żądać strategii, planu, porządku i także mierzalności na tyle na ile ona jest możliwa.

W czym możemy pomóc?

Jeżeli chcesz porozmawiać jak dobrze zorganizować dział marketingu, to zapraszam na MKTOUT .


Opublikowano

w

przez

Tagi: